Skocz do zawartości
Polska

Wybory 2024: WIECZÓR WYBORCZY KONIN 2024 - II TURA - NIEDZIELA 20:55

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościWłosi chcieli zawieźć dzwon do Lichenia pod Gorzowem, więc musiała pomóc policja

Włosi chcieli zawieźć dzwon do Lichenia pod Gorzowem, więc musiała pomóc policja

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Włosi chcieli zawieźć dzwon do Lichenia pod Gorzowem, więc musiała pomóc policja
Konińskie Wspomnienia

JB: Ale na tym problemy się nie kończyły...

MN: Co rusz pojawiał się jakiś problem. Można powiedzieć, że była to budowa pionierska zarówno pod względem wielkości jak i zastosowania różnych rozwiązań budowlanych. Mimo iż pracowałem w budownictwie tyle lat, to przy budowie bazyliki pewnych rzeczy zacząłem się dopiero uczyć. A budowa była naprawdę odpowiedzialna, bo wewnątrz świątyni w trakcie mszy mogło znajdować się nawet kilka tysięcy ludzi. Podczas prac trzeba było cały czas kontrolować jakość ich wykonania i trzymać się założonego harmonogramu. Problemy, które spodziewaliśmy się napotkać, staraliśmy się wyprzedzać, aby dotrzymać terminu. Miałem bardzo dobrą kadrę młodych inżynierów, którzy znali nowoczesne technologie, ale przede wszystkim mieli zapał i to ułatwiało pracę. Podchodzili do swojej pracy tak jak ja, z pasją. Ja tę świątynię budowałem na końcu swojej kariery zawodowej, a właściwie po jej zakończeniu, oni natomiast rozpoczynali swoją karierę zawodową od niesamowitej budowy. W czerwcu 1998 roku następuje betonowanie pierwszej podstawy pod kopułę. Pierścień ten przenosi ciężar całej kopuły na filary. Betonowanie musiało odbywać się w sposób ciągły. Przed zalewaniem betonu odkurzaczami przemysłowymi zbierano wszystkie zabrudzenia, które mogły znaleźć się w szalunku, żadne wióry, gwoździe czy druty nie mogły być widoczne. Na pierścieniu były stawiane 10-metrowe słupy, a na nich zalewany drugi pierścień, i znów 10-metrowe słupy i na nich ostatni pierścień, na którym osadzono kopułę. Pokrycie kopuły blachą wykonywała firma z Gdańska. Wykonywała ona również część wieży, ponieważ wieża do wysokości 64 metrów jest żelbetowa, a od 64. do 140. metra jest konstrukcją ze stali nierdzewnej. Budowę wieży rozpoczęto w lipcu 1999 dopiero po wizycie papieża w Licheniu. W 2000 roku zgłosiłem budynek bazyliki do odbioru. Odbiór odbył się bez zastrzeżeń. W tym samym roku skończyła się moja współpraca z Budimeksem i zostałem zatrudniony przez inwestora do czasu w miarę całkowitego zakończenia budowy.

JB: Proszę, aby opowiedział pan jeszcze o wydarzeniu, które miało miejsce w 1998 roku.

MN: Było już wiadomo, że w roku 1999 do Polski przyjedzie Jan Paweł II. Dlatego wyszła koncepcja, aby zaprosić papieża do Lichenia. Miałem ten zaszczyt i znalazłem się wśród członków delegacji budowniczych, które pojechały do Watykanu z zaproszeniem, aby odwiedził Licheń.

JB: Jakie było pańskie wrażenie ze spotkania z Ojcem Świętym?

MN: Było to ogromne przeżycie. Czułem się bardzo onieśmielony i spięty. Papież natomiast zachowywał się bardzo swobodnie. Mimo iż było widać, że jest już trochę schorowany, był dla nas bardzo miły. Emanowała od niego niesamowita dobroć. Ojciec Święty przyjmuje nasze zaproszenie i mówi do nas: „przyjadę, przyjadę”, poklepując mnie po ramieniu. Budowa bazyliki była dla mnie wielkim wyróżnieniem, ale wizyta u papieża przebiła tę budowę.

JB: Poważna budowa poważną budową, ale na pewno wydarzyły się jakieś zdarzenia, z których można by było się trochę pośmiać.

MN: Oczywiście. Takich zdarzeń było kilka. Jednym z nich był transport największego dzwonu. Ponieważ w Polsce żadna ludwisarnia nie była w stanie go wykonać, pracę zlecono jednej z włoskich firm. Gdy transport z dzwonem zbliżał się już do granicy, wysłałem do Świecka swojego pracownika, żeby pomógł załatwić formalności. Kiedy Włoch wyjął mapę, żeby omówić trasę, mój pracownik, który miał go pilotować, zobaczył, że zaznaczona na niej linia zamiast na Poznań prowadzi do Pniew i wykręca na Gorzów Wielkopolski. Okazało się, że transport miał udać się nie do Lichenia koło Konina tylko do Lichenia koło Strzelec Krajeńskich. Wtedy zaczęły się problemy. Włoski kierowca dał do zrozumienia, że on gdzie indziej nie pojedzie, bo ubezpieczenie obowiązuje tylko na wyznaczonej trasie. Dzwoniliśmy do Włoch, ale ponieważ była to sobota, to było trudno cokolwiek załatwić. Po wielu telefonach załatwiliśmy z włoskim ubezpieczycielem, że transport pojedzie do Lichenia koło Konina, ale pod warunkiem, że będzie eskortowany przez policję na odcinku od Pniew. Co tu zrobić? Mimo że był to wieczór, zadzwoniłem do komendanta policji w Koninie z prośbą o konwojowanie transportu. Komendant wyraził zgodę, ale tylko na odcinku od Wrześni, bo to jego rejon. Trzeba było więc dzwonić do komendanta do Poznania w sprawie pozostałego odcinka. Policja bardzo życzliwie podeszła do problemu. Gdybym nie wysłał pracownika, to dzwon by zajechał do Lichenia, ale nie tego, tylko 250 kilometrów od właściwego celu! Tam na pewno by się ksiądz zdziwił, bo dzwon był duży prawie jak jego mały kościół (śmiech). O tym zdarzeniu do dziś wiedziało niewiele osób.

JB: Kiedy skończyła się pana praca przy budowie bazyliki?

MN: Z budową rozstałem się w roku 2005. Wtedy zostały zakończone wszystkie najważniejsze prace.

JB: Dziękuję za rozmowę.

strona 3 z 3
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole