To był wieczór nokautów. Niestety na deski padł również Patryk Szymański
W Koninie zaczynał i w Koninie, przynajmniej na ten moment, kończy. Pięściarz z Konina, Patryk Szymański, przegrał przed czasem z Karolem Welterem i ogłosił zakończenie kariery podczas MB Boxing Night XI. Podczas gali w Koninie kibice oglądać mogli aż pięć nokautów.
Powrotów i końców kariery Patryka Szymańskiego w ostatnich latach było już kilka, ale jeżeli któryś comeback miał się udać to chyba właśnie ten. W filmowym stylu – pierwsza w zawodowej karierze walka na własnym terenie, w Koninie, w hali Rondo, przed własnymi kibicami. Znów były szumne zapowiedzi, wywiady o „najlepszych przygotowaniach w karierze” i o tym, jak teraz „zamknie usta niejednej osobie”. A następnie bolesna weryfikacja tych słów na ringu.
Każdy cios lądował na twarzy
Że Szymański w piątek nie wygra można było stawiać już po pierwszej rundzie. Lewy prosty, lewy prosty, lewy prosty – ciosy Weltera nie napotykały żadnego oporu, trafiając prosto w twarz koninianina. Już w pierwszej przerwie narożnik Szymańskiego musiał opatrywać jego rozbity nos, defensywa podopiecznego Andrzeja Fonfary w ogóle nie funkcjonowała. Gdy spróbował zmienić taktykę i skrócić dystans, Welter natychmiast się dostosował, skutecznie atakując podbródek i korpus 29-latka.
Trzeba Szymańskiemu oddać, że nie odpuścił od razu. Niósł go zapewne doping konińskich kibiców, którzy na trybunach walczyli na głosy z licznie przybyłymi fanami Weltera. Po czwartej rundzie koninianin oddychał już jednak bardzo ciężko, a to musiało się skończyć w jeden sposób. W szóstej rundzie Szymański zaliczył pierwszy nokdaun po ciosie na korpus. W kolejnej, niemal nie walcząc, został powalony przez Weltera na deski już na dobre.
W wywiadzie po pojedynku koninianin podziękował kibicom i po raz kolejny ogłosił, że z pięściarstwem kończy. Wcześniej kilka razy już powtarzał, że boks to jego miłość i dlatego zawsze do niego wracał. Czy tym razem wytrzyma w swoim postanowieniu – okaże się pewnie niedługo. Była to dla niego 26. walka na zawodowym ringu i piąta porażka (czwarta przez nokaut).
Wieczór nokautów
Sama organizowana w Koninie gala MB Boxing Night XI: Heavy Bussines nie trwała długo, bo aż pięć pojedynków zakończyło się przed czasem. W walce wieczoru swój nieskazitelny rekord utrzymał Kamil Łaszczyk, ale Ismail Galiatano z Tanzanii postawił mu ciężkie warunki. Polak w drugiej rundzie był nawet liczony, by ostatecznie zwyciężyć na punkty.
Potężny nokaut zaliczył Juan Wenezuelczyk Juan Ruiz, który uległ Tomaszowi Nowickiemu. W pierwszej rundzie pod gradem ciosów Sebastiana Ślusarczyka i Jakuba Sosińskiego padali Milan Kratochvili i Panagiotis Pantazis. Przed czasem wygrała też Angelika Krysztoforska. Pewną wygraną zaliczył za to Łukasz Wierzbicki. Jego starcie z Edmondem Zefim opóźniło się, ponieważ reprezentant Kosowa wyszedł na ring w nieregulaminowych rękawicach. Pojedynek był kontynuowany dopiero po tym, jak Zefi rękawice zmienił.
Angelika Krysztoforska – Eva Hrkotova – wygrana przez KO w trzeciej rundzie
Jakub Sosiński – Panagiotis Pantazis – wygrana przez KO w pierwszej rundzie
Sebastian Ślusarczyk – Milan Kratochvili – wygrana przez TKO w pierwszej rundzie
Łukasz Wierzbicki – Edmond Zefi – wygrana na punkty
Tomasz Nowicki – Juan Ruiz – wygrana przez KO w drugiej rundzie
Patryk Szymański – Karol Welter – wygrana przez TKO w siódmej rundzie
Kamil Łaszczyk – Ismail Galiatano – wygrana na punkty.
fot. MB Promotions