Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościNajstarszy dworzec kolejowy w Koninie przetrwał sto lat. Ten będzie czwarty

Najstarszy dworzec kolejowy w Koninie przetrwał sto lat. Ten będzie czwarty

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Najstarszy dworzec kolejowy w Koninie przetrwał sto lat. Ten będzie czwarty
Konińskie Wspomnienia

Obecnie budowany dworzec kolejowy będzie już czwartym tego rodzaju obiektem w Koninie. Od 1921 roku rolę tę spełniał niewielki baraczek, którego jednym z pierwszych gości był Józef Piłsudski (fot. 1). Mają więc konińskie dworce dość bogatą historię.

Choć budowę toru łączącego Poznań z Warszawą przez Konin zakończono już w maju 1920 roku, pierwszy rozkład jazdy pociągów na linii Strzałkowo - Kutno opublikowano w Głosie Konińskim (il. 2) dopiero w styczniu 1922 roku, a więc dwadzieścia miesięcy później. Pierwszy oficjalny przejazd nową kolejową trasą odbył się w środę, 25 stycznia 1922 r., natomiast jej uroczyste oddanie do użytku nastąpiło dopiero 12 listopada 1925 r. Choć wciąż jeszcze trwały tam prace.

Dworzec na końcu ulicy

Podróżni, którzy wtedy wsiadali lub wysiadali w Koninie, mogli kupić bilet lub skorzystać z poczekalni na pierwszym w mieście dworcu kolei normalnotorowej, który do niedawna wciąż stał jeszcze przy ulicy Kolejowej 3. Stopięćdziesięciometrowy, parterowy barak postawiono około czterdzieści metrów na południe od torów. Był to ten sam budynek, w którym przez kilkadziesiąt lat funkcjonowało kolejowe przedszkole (fot. 3), a do niedawna sklep spożywczy znany jako Bartosz (fot. 4). Barak miał służyć podróżnym tylko tymczasowo, do chwili ukończenia budowy murowanego dworca.

W połowie 1926 roku zaczęła się natomiast budowa ulicy Dworcowej. Pierwsza w Czarkowie brukowana ulica miała 628 metrów długości i 9 szerokości, razem z chodnikami - 15 metrów, a do użytku oddano ją dopiero w listopadzie 1928 roku. W tym samym roku zakończyły się ostatecznie wszystkie prace budowlane i na nową linię kolejową skierowano również pociągi pospieszne i międzynarodowe, kursujące między Berlinem a Moskwą przez Poznań i Warszawę a co za tym idzie i Konin. Od maja 1930 roku zaczęły tędy jeździć również międzynarodowe pociągi towarowe.

„Dworek” kolejowy

Trzy miesiące po uroczystym przecięciu wstęgi na ulicy Dworcowej, 11 lutego 1929 roku u jej wylotu otwarto dla podróżnych nowy dworzec. Jego usytuowanie nie było przypadkowe, taka lokalizacja - ponad dwa kilometry od miasta - była po prostu najtańsza. Podobnie jak w Kole gmach postawiono według typowego projektu opracowanego w Dyrekcji Budowy Kolei Państwowych.

Jego opis można znaleźć w pracy Roberta Michalaka „Dzieje kolei w Koninie”:

„Wzniesiono go w bardzo popularnym w Polsce na początku lat dwudziestych stylu narodowym. Dworzec swoim wyglądem przypominał estetyczny tradycyjny romantyczny prowincjonalny dwór szlachecki, dzięki czemu doskonale wpisywał się w klimat okolicy. Wrażenie to potęgowała przysadzista bryła z wyraźne akcentowanymi elementami polskiego renesansu i baroku. Od razu rzucały się w oczy wydatne gzymsy, jasne tynkowane ściany, bogate zdobienia, strome spadziste dachy, proste oraz okrągłe okna, otwory drzwiowe zwieńczone pełnymi łukami, a także portal wejściowy z kolumnami”.

Dwukondygnacyjny gmach (fot. 5 i 6) miał kształt prostokąta długiego na 55 m. Na parterze wchodziło się do obszernego holu wyłożonego terakotą, gdzie znajdowały się kasy biletowe, poczekalnia, bufet z kuchnią oraz informacja, przechowalnia bagażu i toalety.

W dolnej części dworca znajdowało się też pomieszczenie zawiadowcy stacji, telegrafu oraz archiwum, kasa towarowa, magazyny i pomieszczenie z dużymi oknami dla dyżurnego ruchu. Budynek tak zaprojektowano, żeby w przyszłości można było z holu głównego zejść schodami do piwnicy i połączyć dworzec z tunelem pod torami. Na piętrze znajdowały się natomiast mieszkania służbowe dla wyższych urzędników kolejowych.

Telegrafista Waszkiewicz i kasjer Zięba

- Zaraz za wejściem po lewej stronie była poczekalnia z masywnymi, ciemnymi ławkami, a za nią sala restauracyjna. Kto miał forsę, mógł tam sobie dobrze pojeść - opowiadała mi przed laty Barbara Nowacka, która do połowy lat trzydziestych XX wieku mieszkała z rodzicami w kamienicy naprzeciwko dworca. - W restauracji pani Szymczakowa, żona zawiadowcy, miała w kącie kiosk z prasą. Państwo Szymczakowie zajmowali jedno z dwóch mieszkań na piętrze dworca, to od strony parku - usłyszałem od mojej rozmówczyni. - W tym drugim mieszkała Zosia Waszkiewicz, z którą się przyjaźniłam. Jej ojciec, taki szczuplutki, mówił ze wschodnim akcentem, był telegrafistą.

strona 1 z 3
strona 1/3
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole